Po przeczytaniu drugiej powieści Richarda Paula Evansa utwierdzam się w przekonaniu,że literatura tego Pana w ogóle mi nie odpowiada.
Fabuła tej powieści jest banalnie prosta.
Ona nieszczęśliwa mężatka. On samotny,lecz równie nieszczęśliwy jak ona. Spotykają się, poznają i zakochują. Na przeszkodzie stoi jej zazdrosny mąż i wyrzuty sumienia. Jednak po wielu westchnieniach i wylanych łzach kochankowie mogą być razem....na zawsze.
Książka już wcześniej była wydana pod tytułem Ostatnia obietnica,jednakże książki tego autora w Polsce są dość poczytne i wydawnictwo Znak wydało ją ponownie,tym razem pod zmienionym tytułem całkowicie nie pasującym do treści. Po co to było? Nie wiem.Chyba tylko po to,żeby nabrać czytelnika.
Nie wiem także dlaczego każda książka Evansa od zaraz uważana jest za wielki bestseller i sprzedaje się w milionach egzemplarzy? Nie wiem również dlaczego Polki czytają z zachwytem te jego romansidła? Jest przecież tyle dobrych powieści z motywem miłości w tle,które niekoniecznie zalatują tanim harlequinem? Te jego książki nie są najwyższych lotów, są mało dopracowane i przemyślane. Autor umila nam czas banalnymi historiami,które ponoć zdarzyły się naprawdę. Historię oczywiście muszą kończyć się szczęśliwie, bo happy end to najbardziej wyczekiwany moment przez większość czytelniczek.
Ani język, ani styl nie olśnił mnie i nie zachwycił. Evans opisuję historię miłosną bez jakichkolwiek uczuć, w sposób oklepany i suchy. Może sam nie doświadczył miłości,a ,może traktuje pisanie trochę po macoszemu- szybko napisać i jeszcze szybciej wydać?
Większa połowa książki nudna jak flaki z olejem. Akcja się ciągnie i końca jej nie widać. Troszkę na końcu zaczyna się robić gorąco,jednak całą atmosferę psuje to wymuszone na siłę zakończenie.
Ja osobiście książki NIE POLECAM, ale i NIE NAMAWIAM do jej nieprzeczytania. To od Was zależy jak i z czym w ręku spędzicie swój czas. Mój czas na czytanie Evansa dobiegł końca. Ufffff.........
Moja ocena książki 1/10 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz