Mityczna Lilith to pierwsza żona biblijnego Adama. W żydowskim folklorze to kobieta-wiedźma niebezpieczna dla matek w ciąży i nowo narodzonych niemowląt. W paru słowach Lilith można określić jako kobietę-demon przedstawianą w sztuce jako przepiękna uwodzicielkę z wężem oplatającym jej ciało.
Dlaczego kryminał Olgi Rudnickiej nosi nazwę Lilith? Co autorka ma na myśli i w jaki sposób polskie realia związane z demonem cywilizacji babilońskiej?
Lidia i Piotr Stanecki-małżeństwo spodziewające się pierwszego dziecka nieoczekiwanie dostaje w spadku zabytkowy,lecz nieco zaniedbany dworek w małym miasteczku Lipniowie. Lipniów to polskie Salem-miasteczko pełne legend o czarownicach i kościelnej inkwizycji. Okazuje się,że w tym spokojnym miejscu dochodzi do morderstw nastoletnich dziewczyn. Istnieje podejrzenie,że oprócz seryjnego mordercy bogaci i wpływowi mieszkańcy miasteczka w brutalny sposób likwidują osoby,które mogą zaszkodzić w ich niezbyt legalnych interesach.Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane? Dlaczego mąż Lidki Piotr z kochanego męża zmienia się w człowieka nerwowego i brutalnego wobec swej ciężarnej żony i co wspólnego z jego zachowaniem ma hrabina spalona na stosie ponad 100 lat temu?
Główna bohaterka Lidka to postać,która strasznie mnie denerwowała.Niby tłumaczka języka angielskiego,a jej wiedza jest na poziomie ucznia szkoły gimnazjalnej.Nawet słowo "czarownica" nie umie odmienić. Ma humory i humorki,które uważa za stan normalny w czasie ciąży.Jest niezwykle opryskliwa,zachowuje się dziecinnie i irracjonalnie. Tak naprawdę podczas czytania miałam jej po dziurki w nosie.
Kryminał Olgi Rudnickiej jest napisany dobrym językiem i wciąga...Niestety niektóre sytuacje nakreślone przez autorkę są mocno przerysowane.Szczególnie zakończenie powieści mnie do siebie nie przekonało.Tajemna sekta trwająca kilkadziesiąt lat,skupiająca największe szychy w mieście,obrządki i morderstwa jakie popełnia,a wszystko to umiejscowione w małym miasteczku gdzie każdy zna każdego- nie kupuję tego do końca.
W powieści oprócz morderstw,zaginięć i czarownic mamy wątek romantyczny,który jest,ale jakby go nie było.Jest ledwo widoczny,delikatnie zarysowany,nie rzuca się w oczy,dla mnie ta miłość to taki mały dodatek (niekoniecznie potrzebny) by uprzyjemnić czytanie.
Podoba mi się natomiast historia hrabiny sprzed 100 lat. Oskarżenie jej o magię tylko dlatego,że była piękną kobietą.Ślepota księży i namiestników kościoła. Niewinna śmierć kobiet,które wcale nie musiały umrzeć po publikacji "Młota na czarownice".
Kto lubi świat czarownic,magiczne symbole i mitologiczne demony w polskim wydaniu niech przeczyta ten kryminał.
Moja ocena powieści 6/10 pkt.
wyd:Prószyński i S-ka 2010
stron: 400
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz